16 kwietnia 2008 roku piłkarze Valencii po raz 7. w historii klubu wywalczyli Puchar Króla, tym samym przerywając ponad trzyipółletnie oczekiwanie sympatyków Nietoperzy na zdobycie trofeum. Valencianistas przeżywający największy od lat kryzys, w rozgrywkach o Puchar Króla zdołali pokazać, że nawet będąc w nie najlepszej dyspozycji, wolą walki i silnym pragnieniem osiągnięcia wymarzonego celu, są w stanie pokonać wszystkich. Na drodze Los Che stawały takie firmy, jak Barcelona czy Atletico Madryt – jednakże po ostatnim gwizdku sędziego w finałowym meczu, to kibice blanquinegros mogli fetować wygraną w rozgrywkach.
1/16 finału: Real Union
Rywalizacja z baskijską ekipą przypadła na okres pogłębiającego się kryzysu zespołu, bo tak z pewnością należy określić przegraną 0-3 z Barceloną, czy remis z Levante na własnym boisku. Co może budzić zdziwienie, a wówczas zapowiadało ciąg kolejnych porażek, oponenci momentami stawiali Valencii dość solidny opór. Do katastrofy jednak nie doszło i w ostatecznym rozrachunku to przeciwnicy pożegnali się z Copa del Rey. Niekwestionowanymi bohaterami pojedynków z trzecioligowym Realem Union byli Joaquin Sanchez oraz Serb Nikola Żigić, obaj zdobyli wszystkie 5 bramek dla Valencii w dwumeczu. Jak dotąd jest to najlepszy okres gry Zigica w barwach Valencii. Za ciekawostkę można uznać fakt, iż wygrany 3-0 mecz na Estadio Mestalla sędziował nie kto inny, jak pan Undiano Mallenco, późniejszy arbiter finałowych zawodów…
VCF Video: Skróty spotkań
1/8 finału: Real Betis Balompié
W dalszej fazie zmagań los skojarzył Valencię z byłą drużyną Joaquina, Realem Betis Sevilla. Ximo nie po raz pierwszy udowodnił, że w meczach przeciwko Los Beticos zawsze wybiega na murawę w pełni zmotywowany i skory do zdobywania goli. Nie inaczej było i tym razem, do swojego dorobku strzeleckiego prawoskrzydłowy Valencii mógł dopisać następne dwa trafienia. Chociaż wyniki obu potyczek na to nie wskazują, boiskowi adwersarze Ches tak naprawdę ani na chwilę nie byli bliżej awansu. Będący wówczas w kiepskiej sytuacji ligowej zespół z Andaluzji bardziej martwił się o zdobywanie punktów – na początku stycznia ówcześni przeciwnicy podopiecznych Ronalda Koemana znajdowali się bowiem w strefie spadkowej.
VCF Video: Skróty spotkań
1/4 finału: Atlético Madryt
W La Liga Valencia zaliczała kolejne klęski, tymczasem w Pucharze Króla drużyna przechodziła coś w rodzaju metamorfozy, przemiany – pomimo wcześniejszej porażki w meczu ligowym, zespół z miasta portowego nad Morzem Śródziemnym rozprawił się również ze stołecznym Atletico. Trzeba jednak przyznać, że promocję do półfinałów piłkarze ze słynącej m. in. z organizacji wyścigów Formuły 1 czy MotoGP Walencji zawdzięczają nie tylko formie przebijającego się w tamtym czasie do pierwszego składu Juana Maty czy solidnej postawie całej ekipy, lecz także i sporej dozie szczęścia. Potyczka na Estadio Mestalla ułożyła się po myśli gospodarzy – już w 25 minucie plac gry opuścił ukarany drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartką Tiago Motta, a 7 minut później prowadzenie Valencii dał David Silva. Wbrew oczekiwaniom kibiców, którzy spodziewali się powiększenia zaliczki przed meczem rewanżowym, valencianistas nie zdołali już więcej pokonać Falcona. Po siedmiu dniach obie drużyny spotkały się ponownie – tym razem lepsze okazało się Atletico, jednak dzięki korzystniejszemu bilansowi bramkowemu, to blanquinegros przeszli dalej. Znów talentem błysnął Mata, który potwierdził inklinację do gry na wysokim poziomie.
VCF Video: Skróty spotkań
1/2 finału: FC Barcelona
W półfinale Valencię czekała wyjątkowo trudna przeprawa. Mierząca w zdobycie trzech trofeów w jednym sezonie Barcelona, w odróżnieniu od, np. Betisu, ani przez chwilę w ciągu 180 minut rywalizacji nie zwalniała tempa. Na szczęście w owym dwumeczu między słupkami stał Timo Hildebrand. Rozegrany 27 lutego mecz przez fachowców i kibiców został jednomyślnie okrzyknięty pojedynkiem Hildebranda i Blaugrany. Nie bez przyczyny, bowiem pochodzący z Wormacji portero Ches bronił jak w transie – w całym spotkaniu interweniował aż 17-krotnie, popisując się przy tym niesamowitym kunsztem bramkarskim. W pierwszym meczu Katalończycy przeważali, lecz nie potrafili udokumentować swojej preponderancji. Sytuację wykorzystali blanquinegros, którzy w jednej z nielicznych akcji, wyszli na prowadzenie za sprawą tercetu Silva-Arizmendi-Villa. Ten ostatni dzięki dokładnemu podaniu wprowadzonego do gry kilka minut wcześniej 24-letniego Javiera Arizmendiego, uciszył zgromadzony na Camp Nou 75-tysięczny tłum. Pechowo dla Nietoperzy, bo w ostatniej minucie doliczonego czasu gry wykorzystując zamieszanie podbramkowe, do remisu 1-1 doprowadził Xavi.
Rewanż przyniósł jeszcze większe emocje. Zawiedzeni niepowodzeniami w La Liga piłkarze zapowiadali walkę o wygraną i awans do wielkiego finału. Ich słowa znalazły potwierdzenie na boisku, valencianistas rozegrali bodaj najlepsze zawody w sezonie, pomimo dwóch straconych goli. W 17’ minucie futbolówkę przed polem karnym przejął kapitan Ruben Baraja, po czym minął rozpaczliwie interweniującego Yaya Toure i potężnie kropnął w światło bramki. Gospodarze nie zamierzali jednak na tym poprzestać. Raz po raz wyprowadzali groźne kontry, a jedną z nich na gola zamienił Juan Mata. Akcja, po której padła bramka na 2-0 rozpoczęła się od przejęcia piłki w środku pola. Tam czekał na nią Villa, który po przebiegnięciu kilku metrów posłał dokładne podanie do wbiegającego w pole karne Joaquina. Ximo nie poradził sobie z obrońcami Azulgrany, jednak ci wybijali piłkę wyjątkowo nieporadnie, ponieważ ta ponownie trafiła do Villi, który – ku zdumieniu defensywy rywali – posłał ją delikatnie, acz precyzyjnie ku Macie, który nie zwykł marnować takich sytuacji. Po wznowieniu, obraz gry nie uległ znacznej zmianie. Stan rzeczy odmieniły dopiero zmiany Franka Rijkaarda, który wprowadził na plac gry Sylvinho oraz Henry’ego. Zmiany jak najbardziej słuszne, gdyż to właśnie ci zawodnicy w 71’ minucie przeprowadzili atak, po którym pokonany został Hildebrand. Gracze Valencii nie podłamali się jednak i już w następnej minucie doprowadzili do rezultatu 3-1. Będących najwyraźniej myślami przy bramce Henry’ego piłkarzy Barcelony zaskoczył Silva, który nietypowo dla niego, bo prawą flanką, skutecznie minął rywali i dośrodkował w pole karne. Tam na piłkę czekał już Mata i po strzale w lewy róg bramki Valdesa, Valencia znów prowadziła dwoma bramkami. Parę minut później zamęt w szeregach Ches wykorzystał Eto’o, który pewnie skierował piłkę do siatki. Na tym jednak skończyły się możliwości oponentów, którzy nie zdołali skonstruować akcji mogącej dać korzystny, remisowy wynik i ku uciesze rzeszy fanów na całym świecie, Valencia znalazła się w finale Copa del Rey.
VCF Video: Skróty spotkań
Finał: Getafe CF
Zawodnicy Valencii stanęli przed nie lada wyzwaniem: przegrana z drużyną prowadzoną przez Michaela Laudrupa prawdopodobnie doprowadziłaby po zakończeniu sezonu do odejścia kilku czołowych graczy, a i budżet klubu, który i tak zmaga się z zadłużeniem, ucierpiałby ze względu na brak promocji do europejskich pucharów. Na szczęście, Nietoperze i tym razem udowodniły, że w Pucharze Króla są w stanie grać na poziomie, jakiego oczekiwaliby wszyscy sympatycy Los Ches.
Rywale nieudanie rozpoczęli spotkanie, nieporadnie konstruowali swoje akcje, mieli mnóstwo niecelnych podań. Z kolei podopieczni Koemana już w 5’ minucie przybliżyli się do wywalczenia trofeum – dośrodkowanie Silvy z lewej strony boiska wykorzystał Mata. Dalsze minuty zdecydowanie należały do Valencii. Sześć minut po otwarciu wyniku spotkania było 2-0. David Silva tym razem dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Alexisa, który bez kłopotu pokonał Ustariego. Ukontentowani przebiegiem boiskowych wydarzeń piłkarze z Estadio Mestalla cofnęli się do defensywy, czyhając na błędy rywali. W końcówce pierwszej połowy rzut karny, za rzekomy faul Emiliano Morettiego na Cosminie Contra, podyktował sędzia Undiano Mallenco,a jedenastkę wykorzystał Esteban Granero.
Niemający nic do stracenia przeciwnicy, po wznowieniu gry stopniowo przejmowali inicjatywę. Momentami byli bliscy wyrównania, jednak albo napastnicy azulones nieznacznie się mylili albo brakowało im szczęścia. Do tej ostatniej kategorii zaliczyć można strzał Granero, który po indywidualnej akcji 20-latka wylądował na poprzecce. Na kwadrans przed końcem meczu Davida Villę zastąpił Fernando Morientes, który już 10 minut później ustalił wynik na 3-1. W 84’ minucie atomowy strzał z rzutu wolnego(nie pierwszy w tegorocznych zmaganiach o Puchar Królach) oddał Ruben Baraja, a niepewne wybicie Ustariego do siatki skierował El Moro. Na ławce rezerwowych, lecz także i na trybunach rozpoczęło się świętowanie triumfu. Oponenci sfrustrowani utratą trzeciej bramki zrezygnowali z walki, ograniczając się jedynie do bezmyślnych fauli i grania długich piłek w pole karne w nadziei na przejęcie futbolówki przez któregoś z kolegów z drużyny. Nic takiego jednak miejsca nie miało i Valencia mogła cieszyć się ze zdobycia trofeum, jakże cennego w obliczu wydarzeń całego sezonu.
VCF Video: Skrót spotkania, Wręczenie pucharu
Copa del Rey w statystykach:
Gole:
1. Mata 4
2. Joaquín 4
3. Žigić 4
Asysty:
1. Silva 4
2. Marchena 2
3. Arizmendi 2
4. Moretti 2
Minuty spędzone na boisku:
1. Emiliano Moretti 740
2. Timo Hildebrand 720
. Carlos Marchena 720